Przed snem zrobiłam sobie małe co nie co na drugie śniadanie -
zachciało mi się galaretki. Ale jak wiadomo galaretka z torebki to nic
dobrego, więc zrobiłam swoją. Pięknie nie wygląda, do zdjęć też nie pozuje, ale jest bez
tych wszystkich ulepszaczy i ma ok 30 kcal w całości!
Składniki: łyżeczka żelatyny (to ona ma najwięcej kcal),
3 łyżki soku z cytryny,
Szklanka gorącej wody,
6 tabletek słodzika ze stevii*,
kropelka aromatu cytrynowego (niekoniecznie),
oczywiście można też dodać barwnik, najlepiej naturalny
Żelatynę (lub agar dla totalnych wege) rozpuszczamy w szklance gorącej wody, dodajemy słodzik - najlepiej starty na proszek, aromat, na końcu sok z cytryny. Mieszamy i odstawiamy do wystudzenia. Chłodny płyn przykrywamy folią (żeby nie złapał żadnych zapachów) i wstawiamy do lodówki.
Może nie jest to super pyszna galaretka jak z torebki, ale da się zjeść i zaspokaja pragnienia. Można robić w różnych wariantach ze świeżymi owocami, ale teraz jest zima, więc pozostają tylko mrożone albo jakieś syropy które nie już są dietetyczne.
*dodałam aż 6, ponieważ mam jakiś słaby ten słodzik tzn. jeśli chodzi o tą substancję właściwą, a wiem, że ze stevią nie należy przesadzać.
Faktycznie, prawie zero kalorii, a to wciąż galaretka. I nawet zdrowiej :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie muszę zrobić!;D
OdpowiedzUsuń